Od kilku tygodni na łamach "Życia Bytomskiego" co tydzień publikowany jest rysunek autorstwa Marka Wójcickiego. Zastąpił on tym samym w naszym tygodniku zmarłego w 2021 roku Edwarda Tomenkę. Tyle, że Wójcicki jest zupełnie inny niż Tomenko - zarówno w kresce, jak i w poczuciu humoru. Tomenko był bardziej rubaszny, plebejski, natomiast prace Wójcickiego przywodzą skojarzenia z Andrzejem Mleczką.
Wójcicki jest bytomianinem. Maturę zdawał w LO im. Jana Smolenia w burzliwych czasach, w pierwszym roku stanu wojennego - chodził do jednej klasy z późniejszym prezydentem Bytomia Markiem Kinczykiem. Potem studiował w Cieszynie, gdzie ma siedzibę Wydział Sztuki Uniwersytetu Śląskiego. Z wykształcenie jest więc plastykiem i pedagogiem. Ale przez pierwsze 10 lat prowadził działalność gospodarczą z zakresu projektowania wnętrz, realizacji graficznych i innych przedsięwzięć, w których potrzebny jest zmysł artystyczny.
Tradycja rodzinna
Po 10 latach "poszedł do szkoły". I nie chodziło bynajmniej o profity, jakie daje Karta Nauczyciela i etatowa praca. - W pewnym momencie zauważyłem, że głupieję - mówi Wójcicki. - Jako przedsiębiorca coraz więcej czasu poświęcałem na bieganie po urzędach i załatwianie w nich spraw. A nauczycielem zawsze chciałem być. Raz, że jestem gadułą, lubię opowiadać, a dwa że to tradycja rodzinna. W rodzinie ze strony mamy wszyscy byli nauczycielami.
Do "Budowlanki" przyjął go legendarny wicedyrektor, a potem dyrektor tej szkoły Kazimierz Maruszczyk. Obecnie Wójcicki uczy kilku przedmiotów: rysunku architektonicznego, historii architektury i sztuki, plastyki oraz "wygaszanej" wiedzy o społeczeństwie.
Rysował właściwie od zawsze, od zawsze były to obrazki z zacięciem satyrycznym. Zdarzało się, że tworzył rysunek w czasie posiedzenia rady pedagogicznej albo szkolenia i "puszczał go w obieg". Nie pokazywał ich publicznie do czasów mediów społecznościowych. Wówczas zaczął zamieszczać je na swoim facebookowym profilu. Po jakimś czasie nasza redakcja zaproponowała ich druk na łamach "Życia Bytomskiego".
Coś do powiedzenia
Oczywiście ma swoich ulubionych rysowników, to zresztą jest widoczne w jego pracach. Po pierwsze Andrzej Mleczko. Po drugie Henryk Sawka. Ale także nieżyjący już mistrzowie. - Zawsze wielkie wrażenie robiły na mnie rysunki Szymona Kobylińskiego - mówi Marek Wójcicki. - Swoją kreską imponował mi także profesor Wiktor Zin.
Z rysunków Marka Wójcickiego można wyczytać jego poglądy. Nie czuje się jednak satyrykiem politycznym, walczącym czy też opozycyjnym. - Czasami wydaje mi się, że mam coś do powiedzenia - podsumowuje Wójcicki. - A jak mam coś do powiedzenia, to tworzę rysunek albo piszę tekst.
Komentarze