Pierwsze informacje o możliwości odebrania nam zasłużonej i cieszącej się uznaniem placówki pojawiły się przed ponad rokiem. Wyszło wówczas na jaw, że Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego poprosił dwóch naukowców o wydanie opinii na temat zasadności połączenia bytomskiego Muzeum Górnośląskiego z katowickim Muzeum Śląskim. Wszystko odbyłoby się wedle scenariusza: najlepsze i najbardziej wartościowe zbiory z Bytomia przenosimy do budowanej właśnie nowej siedziby w Katowicach. Ma ona być okazała, ale brakuje jej eksponatów, których w Bytomiu mamy pod dostatkiem. Wystarczy zestawić liczby określające wielkość zbiorów: Katowice – 80 tysięcy, Bytom – półtora miliona. Opinie obydwu recenzentów były pozytywne, opowiedzieli się oni za wyprowadzeniem placówki z naszego miasta. W wywiadzie udzielonemu naszemu tygodnikowi wicemarszałek województwa śląskiego Jerzy Gorzelik przekonywał, że połączenie placówek jest przesądzone na 80 procent, a dokonać się ono powinno w roku 2013. Żeby pomysł się ziścił, potrzebna była uchwała sejmiku śląskiego. Gorzelik uzasadniał:
– Oczywiste staje się, że musimy nasze muzea zmodernizować. Powinniśmy też mieć świadomość, że nie możemy spodziewać się znaczącego zwiększenia budżetów obu muzeów w perspektywie najbliższych lat. Musimy sobie radzić w ramach środków, które mamy. Tutaj rysuje się jedna racjonalna taktyka: kumulowanie zasobów ludzkich, jakimi dysponujemy w tych dwóch muzeach oraz środków. Stąd pomysł, żeby połączyć dwie instytucje, które w znaczący sposób się dublują, rozstrzygnąć, które z działów muzealnych zostaną pomieszczone w Katowicach, a które w Bytomiu i unowocześniać je, wspierać multimediami. Upraszczając: jaki ma sens istnienie w dwóch sąsiadujących muzeach dwóch działów archeologii albo dwóch działów etnografii? Czy nie jest racjonalniej zainwestować w jeden silny i nowoczesny dział w każdej z dziedzin, który będzie na tyle atrakcyjny, że liczba zwiedzających znacząco wzrośnie? Dodam, że założenia, jakie przyjęliśmy na wstępie, są takie: łączenie muzeów nie oznacza likwidacji ekspozycji w Bytomiu i nie pociąga za sobą zwolnień pracowników.
O dziwo, o sprawie na początku nie powiadomiono oficjalnie dyrekcji Muzeum Górnośląskiego. Od razu też pojawiło się mnóstwo kontrowersji. Przeciwko łączeniu placówek opowiedział się ówczesny prezydent Piotr Koj, gwałtownie zaprotestowało Towarzystwo Miłośników Bytomia z jego prezesem profesorem Janem Drabiną na czele. Żywo sugestie władz wojewódzkich komentowali też nasi czytelnicy. Wszyscy zgodnie twierdzili, że wyprowadzenie muzeum z Bytomia będzie dla niego poważnym ciosem i przyczyni się do obniżenia rangi miasta. Prof. Drabina wskazywał z kolei, że o połączeniu instytucji, a więc de facto likwidacji placówki w Bytomiu, mówi się w roku stulecia jej istnienia.
Na szczęście negatywny dla Bytomia scenariusz nie doczeka się realizacji. Jak się dowiedzieliśmy, w najbliższym tygodniu do Muzeum Górnośląskiego zawita marszałek Matusiewicz. Będzie on uczestniczył w uroczystości otwarcia wyremontowanej ostatnio sali koncertowej im. Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego. W jej trakcie ma ogłosić, iż władze województwa rezygnują z planu połączenia placówek. Muzeum Górnośląskie zostaje więc w Bytomiu.
Komentarze