Zapewne narażę się sporej części Czytelników. Wiem też, że z takimi opiniami nie zgadzają się inni dziennikarze "Życia Bytomskiego". Niemniej - uważam, że nie ma ani narodu śląskiego, ani języka śląskiego.
W kwestii narodu śląskiego mogę pójść na kompromis. Ślężanie to zachodni Słowianie, jedno z tych plemion, dzięki którym zaczął się naród polski. Ślązacy przetrwali ze swoją polską tożsamością kilkaset lat, żyjąc poza państwem polskim, opierając się możliwości germanizacji, a w efekcie na początku XX wieku w trzech powstaniach walczyli za przyłączeniem ich "heimatu" do odradzającej się Rzeczypospolitej. Niemniej tożsamość narodowa to kwestia subiektywnego poczucia. Nie wykluczam zatem, że po 1989 roku zaczęło się rodzić poczucie odrębności narodowej części Ślązaków. Dzisiaj wszystko zależy od autodefinicji; jeżeli biologiczny mężczyzna może identyfikować się jako kobieta albo płeć niebinarna, to tym bardziej ktoś mieszkający w Bytomiu albo Radzionkowie może uważać się za osobę narodowości śląskiej.
Z językiem śląskim jest jednak sprawa jasna i nie zmienią tego zaklęcia kilku zideologizowanych językoznawców z tytułami naukowymi. Mamy do czynienia z gwarą śląską, czyli dialektem języka polskiego.
Obecnie na Śląsku cytuje się kilku zideologizowanych językoznawców, uznających gwarę śląską (w kilkudziesięciu jej regionalnych odmianach) za samodzielny język. Pomija się natomiast opinie naukowców, którzy takie wywody uznają za hochsztaplerkę. - To jest gwara, dialekt, a nie "język". Poznaniacy mają podobne odmienności, ale nikomu tu do pustego nawet łba nie przychodzi pomysł uznania tej gwary miejskiej za jakiś osobny język - napisał niedawno profesor Stanisław Żerko z Instytutu Zachodniego w Poznaniu.
W takiej perspektywie burmistrz Radzionkowa dr Gabriel Tobor, tłumaczący Biblię na śląszczyznę jest równie pocieszny jak śp. Ryszard Mosingiewicz pisząc kolejne dialogi w "bałaku".
Oczywiście rozumiem, skąd bierze się chęć i potrzeba uznania istnienia narodu śląskiego oraz języka śląskiego. Z poczucia tzw. śląskiej krzywdy, o której pisał Ślązak i Polak Tadeusz Kijonka, z szykanowania Ślązaków i śląszczyzny w czasach PRL-u. Ale uznanie gwary śląskiej za język co najwyżej przyniesie komplikacje... prawne. Czy śląski będzie można zdawać na maturze jako język obcy? Czy będą potrzebni tłumacze przysięgli języka śląskiego? To poważne problemy, które póki co promotorzy języka śląskiego chcą "zaklajstrować" pojęciem tzw. języka regionalnego. Tyle, że nie ma języków regionalnych - są języki obce, albo gwary/dialekty. No, chyba że w językoznawstwie także zaczniemy stosować ideologię gender.
Komentarze