Tych kontrowersji można się było spodziewać. Przeforsowana przez odwołane w wyniku referendum władze Bytomia reorganizacja oświaty od początku miała bowiem wielu zagorzałych przeciwników. Pierwsze dni nauki nie zmniejszyły ich ilości. Najwięcej negatywnych komentarzy dotarło do naszej redakcji z Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektronicznych przy placu Sobieskiego. Przypomnijmy, że do istniejącego tam do niedawna Zespołu Szkół Mechaniczno-Samochodowych przeniesiono część klas Technikum nr 4, a więc popularnego „Elektronika”. – Władze zapewniały solennie, że szkoła będzie dobrze przygotowana na przyjęcie dodatkowej ilości uczniów, że będą oni mieli dobre warunki do nauki. Jeszcze w ostatnich dniach sierpnia słyszałem takie deklaracje. Niestety, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej – mówił zdenerwowany mieszkaniec naszego miasta, którego syn przeszedł z Technikum nr 4 do ZSME. – Placówka absolutnie nie jest przygotowana, brakuje komputerów, bo po reorganizacji oświaty sponsorzy zrezygnowali z ich przekazywania. Jak twierdzili, chcieli wspierać „Elektronik”, a nie jakąś szkołę mającą go jedynie zastąpić. Z kolei na korytarzach podczas przerw panuje ogromny tłok. Tak duża ilość młodzieży po prostu nie jest się w stanie pomieścić w jednym budynku.
W podobnym tonie utrzymane były komentarze zamieszczone przez uczniów, między innymi na stronach internetowych. – Tłoczymy się na korytarzach jak śledzie, oni tej reorganizacji kompletnie nie przemyśleli, nie przewidzieli jej skutków. Nic dziwnego, że w referendum zostali odsunięci przez mieszkańców – przekonywał jeden z nich. Taki sam problem mają młodzi ludzie kształcący się w Zespole Szkół Administracyjno-Ekonomicznych i Ogólnokształcących przy ulicy Webera. On z kolei jest efektem zespolenia się części Technikum nr 4, obecnego wcześniej w tym miejscu Zespołu Szkół Ekonomicznych oraz zlikwidowanego Zespołu Szkół Administracyjno-Socjalnych. Uczęszczający tam uczeń, wcześniej chodzący do „Eklektronika” napisał do nas: „Przerwy to jedna wielka gehenna. Ruch na korytarzach jest tak wielki, że trudno się przemieścić z klasy do klasy. O wielkim hałasie nawet nie mówię, nie ma mowy, by znaleźć jakieś spokojne miejsce i trochę odpocząć”. Przepełniona szkoła oznacza konieczność uczenia się także popołudniami. – My tu mamy jakiś system dwuzmianowy, kończymy lekcje nawet o osiemnastej – żali się nasz czytelnik.
Wiele osób zwraca uwagę na jeszcze inną kwestię, choć trzeba stwierdzić, że być może robią to zbyt szybko. – Przenieśli nas z naszej szkoły do innej i my nie potrafimy się z tym pogodzić. Wyrwali nas z korzeniami, nie ma szans na to, byśmy kiedykolwiek porozumieli się z „tubylcami”. Stanowimy dwie oddzielne grupy i tak już chyba zostanie, nie dojdzie do integracji – napisał jeden z młodych bytomian. Jego rówieśnik skomentował to tak: „Wy przynajmniej przeprowadziliście się na plac Sobieskiego razem ze starymi nauczycielami. My na Webera poszliśmy sami”. Najbardziej radykalni już teraz zapowiadają, iż czym prędzej poszukają sobie nowej szkoły. – Chodziłem do „Elektronika” i tę szkołę chciałem ukończyć. Jak nie mogę być tam, to jest mi wszystko jedno – stwierdził jeden z uczniów w rozmowie z nami. W miniony poniedziałek, a więc w dniu inauguracji nowego roku szkolnego, zwołana przez Internet grupa dawnych uczniów Technikum nr 4 urządziła pod budynkiem swej „budy” happening. – Jeszcze tu wrócimy – zapewniali. To niewykluczone. Przypomnijmy, że postulat reaktywacji „Elektronika”, a nawet powrót do jego starej nazwy, zapowiada kilka komitetów startujących w zaplanowanych na 16 września wyborach. Jeśli dojdą do władzy, to zapewne spróbują wcielić ten plan w życie.
Komisarz Halina Bieda, która jako wiceprezydent Bytomia forsowała plan reorganizacji bytomskiej oświaty, uważa, że szkoły są dobrze przygotowane do nowej sytuacji. Jej zdaniem uczniom i nauczycielom zagwarantowano odpowiednie warunki do edukacji, nie ma też żadnych problemów z dostępem do wyposażenia. – Załatwiliśmy wszystko jak należy, nauczyciele są zadowoleni z nowych miejsc pracy, chwalą je sobie – stwierdza.
Komentarze