Zamknij

Policjant-podróżnik, czyli od Islandii do Omanu

08:53, 08.06.2023
Skomentuj

Starszy aspirant Łukasz Bylica pracuje jako dzielnicowy w II Komisariacie Policji przy ul. Chrzanowskiego. Od 7 lat jego wolny czas pochłaniają podróże. Nie jeździ jednak sam - organizuje wyjazdy dla grupy kolegów i znajomych z Policji. Jest pomysłodawcą, logistykiem i zarazem przewodnikiem: wyszukuje tanie bilety lotnicze, noclegi, organizuje wypożyczenie aut, planuje trasę. Takie wyjazdy są intensywne i - co równie ważne - o wiele tańsze niż imprezy z biurem podróży. A i ciekawsze, bo pan Łukasz wie, co warto zwiedzić i jak zwiedzać, aby zobaczyć jak najwięcej.

Samolot tańszy niż Pendolino

Po raz pierwszy pojechał w roku 2017 do Izraela. Zabrał tam kolegę dzielnicowego z rodziną. Wszystko się udało, więc postanowił organizować takie wyjazdy częściej i dla większych grup znajomych. Na Islandię poleciało z nim już 10 osób. A potem poszło, jakby "z górki": byli trzykrotnie w Izraelu, kilkakrotnie we Włoszech, w Portugalii, Hiszpanii, na Węgrzech, Malcie i Cyprze oraz w Jordanii. Wypuszczają się coraz dalej. Pod koniec kwietnia wrócili z 10-dniowej podróży do Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Omanu.

- Założeniem jest, żeby wyjazdy były niskobudżetowe - mówi Bylica.

- Szukam informacji, śledzę blogi turystyczne oraz fora na Facebooku, przeglądam oferty linii lotniczych. W rezultacie udaje się sporo zaoszczędzić. Na przykład Islandia jest dość drogim krajem, tygodniowa "objazdówka" z biurem podróży kosztuje 8-10 tysięcy złotych. My taki sam program potrafimy zrealizować za 2,5 tysiąca złotych.

Sporo osób nie zdaje sobie sprawy, że za lot na Cypr, do Grecji albo Gruzji można zapłacić mniej niż za bilet na Pendolino z Katowic do Warszawy.

Oczywiście, żeby było tanio - bilety na samolot trzeba kupić odpowiednio wcześniej i wybrać się w podróż tylko z małym bagażem podręcznym. - Podróżuję do wielu krajów, a jak ktoś pyta dlaczego, to żartuję, że nie stać mnie na urlop nad polskim morzem - mówi bytomski policjant.

Trzy morza w jeden dzień

Pan Łukasz opracowuje wszystko logistycznie, aby zminimalizować koszty, ale także układa program turystyczny. Zanim pojedzie do jakiegoś kraju czyta o nim i wie, co chce zwiedzić. To dla niego rodzaj przyjemności, bo jest pasjonatem historii. Jeżeli gdzieś pojadą - nie siedzą w jednym miejscu, ale podróżują wynajętymi samochodami. - Mało spać, dużo zobaczyć, to moja dewiza - mówi Łukasz Bylica. Na przykład w Izraelu realizują program "trzy morza w jeden dzień". Lądują w Eljacie nad Morzem Czerwonym, tam wypożyczają dwa samochody i jadą do Tel-Awiwu nad Morzem Śródziemnym z przystankiem nad Morzem Martwym.

Często najtrudniejsze logistycznie okazuje się... zaplanowanie urlopów, tak aby wszyscy chętni na wyjazd mogli je wziąć w jednym terminie. Łukasz Bylica ma dalsze podróżnicze plany i marzenia. W przyszłym roku chciałby wreszcie pojechać do Indii i Nepalu. Zwiedził już około 20 państw, w niektórych z nich był kilkakrotnie.

Może to kogoś zdziwić, ale nigdy nie był w... Niemczech.

- Kiedyś nie liczyłem odwiedzonych państw - mówi bytomski policjant. - Ale niedawno pomyślałem sobie, że fajnie by było było do 50-tki być w 50 państwach. Na razie sporo mu brakuje, ale jak mówi - kilkanaście europejskich krajów, w których jeszcze nie był można "objechać" w 10 dni.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%