Starszy aspirant Łukasz Bylica pracuje jako dzielnicowy w II Komisariacie Policji przy ul. Chrzanowskiego. Od 7 lat jego wolny czas pochłaniają podróże. Nie jeździ jednak sam - organizuje wyjazdy dla grupy kolegów i znajomych z Policji. Jest pomysłodawcą, logistykiem i zarazem przewodnikiem: wyszukuje tanie bilety lotnicze, noclegi, organizuje wypożyczenie aut, planuje trasę. Takie wyjazdy są intensywne i - co równie ważne - o wiele tańsze niż imprezy z biurem podróży. A i ciekawsze, bo pan Łukasz wie, co warto zwiedzić i jak zwiedzać, aby zobaczyć jak najwięcej.
Samolot tańszy niż Pendolino
Po raz pierwszy pojechał w roku 2017 do Izraela. Zabrał tam kolegę dzielnicowego z rodziną. Wszystko się udało, więc postanowił organizować takie wyjazdy częściej i dla większych grup znajomych. Na Islandię poleciało z nim już 10 osób. A potem poszło, jakby "z górki": byli trzykrotnie w Izraelu, kilkakrotnie we Włoszech, w Portugalii, Hiszpanii, na Węgrzech, Malcie i Cyprze oraz w Jordanii. Wypuszczają się coraz dalej. Pod koniec kwietnia wrócili z 10-dniowej podróży do Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Omanu.
- Szukam informacji, śledzę blogi turystyczne oraz fora na Facebooku, przeglądam oferty linii lotniczych. W rezultacie udaje się sporo zaoszczędzić. Na przykład Islandia jest dość drogim krajem, tygodniowa "objazdówka" z biurem podróży kosztuje 8-10 tysięcy złotych. My taki sam program potrafimy zrealizować za 2,5 tysiąca złotych.
Oczywiście, żeby było tanio - bilety na samolot trzeba kupić odpowiednio wcześniej i wybrać się w podróż tylko z małym bagażem podręcznym. - Podróżuję do wielu krajów, a jak ktoś pyta dlaczego, to żartuję, że nie stać mnie na urlop nad polskim morzem - mówi bytomski policjant.
Trzy morza w jeden dzień
Pan Łukasz opracowuje wszystko logistycznie, aby zminimalizować koszty, ale także układa program turystyczny. Zanim pojedzie do jakiegoś kraju czyta o nim i wie, co chce zwiedzić. To dla niego rodzaj przyjemności, bo jest pasjonatem historii. Jeżeli gdzieś pojadą - nie siedzą w jednym miejscu, ale podróżują wynajętymi samochodami. - Mało spać, dużo zobaczyć, to moja dewiza - mówi Łukasz Bylica. Na przykład w Izraelu realizują program "trzy morza w jeden dzień". Lądują w Eljacie nad Morzem Czerwonym, tam wypożyczają dwa samochody i jadą do Tel-Awiwu nad Morzem Śródziemnym z przystankiem nad Morzem Martwym.
Często najtrudniejsze logistycznie okazuje się... zaplanowanie urlopów, tak aby wszyscy chętni na wyjazd mogli je wziąć w jednym terminie. Łukasz Bylica ma dalsze podróżnicze plany i marzenia. W przyszłym roku chciałby wreszcie pojechać do Indii i Nepalu. Zwiedził już około 20 państw, w niektórych z nich był kilkakrotnie.
- Kiedyś nie liczyłem odwiedzonych państw - mówi bytomski policjant. - Ale niedawno pomyślałem sobie, że fajnie by było było do 50-tki być w 50 państwach. Na razie sporo mu brakuje, ale jak mówi - kilkanaście europejskich krajów, w których jeszcze nie był można "objechać" w 10 dni.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz