- Nienawiść nie może zatruć naszych serc i umysłów, bo nienawiść prędzej czy później prowadzi do zbrodni, do wojny, do przemocy - mówił dwa lata temu, podczas przedwyborczego spotkania w Pabianicach obecny premier Donald Tusk. Święte słowa!
Wrażenie takie odnoszę, czytając komentarze na internetowym profilu "Życia Bytomskiego". W sierpniu - o czym już wspominałem już w jednym z felietonów - zamieściliśmy na naszych łamach informację o tradycyjnej na Śląsku pielgrzymce kobiet do Piekar Śląskich. Pod tekstem czytelnicy zamieścili kilkadziesiąt komentarzy - nie dość, że hejtujących i wyśmiewających, to jeszcze wulgarnych. Czyżby pielgrzymki można było obrażać - w przeciwieństwie do tzw. parad równości społeczności LGBT?
Kilkanaście dni temu opublikowaliśmy w "Życiu Bytomskim" relację ze spotkania w naszym mieście ze Sławomirem Mentzenem. Sytuacja powtórzyła się - kilkadziesiąt komentarzy z wyzwiskami i wulgaryzmami, nazywanie sympatyków Konfederacji nazistami i faszystami.
Niedawno wzburzenie zwolenników Koalicji Obywatelskiej wzbudził fakt, że podczas pielgrzymki kibiców na Jasną Górę jej uczestnicy w trakcie spotkania z Karolem Nawrockim skandowali hasło "Raz młotem, raz sierpem czerwoną hołotę!". Nie będę w tym miejscu dokonywał egzegezy tego okrzyku, niemniej wypada wyrazić zdziwienie, że okrzyk "Raz młotem, raz sierpem czerwoną hołotę!" razi tych, którzy od prawie 10 lat mają w codziennym użytku bardziej wulgarne hasło "Je..ć PiS". Pewien mój znajomy, skądinąd inteligentny i sympatyczny, w bitewnym wzmożeniu opublikował niedawno na Facebooku post o takiej treści: "Popieranie PiS to wstyd i hańba". Ja akurat nie popieram PiS-u, ale z najnowszych sondaży wynika, że partia ta ma 33 procent poparcia. Zatem znajomy ten wyklucza jako okryte hańbą 33 procent Polaków - być może sąsiadkę, której codziennie się kłania, być może piekarza, u którego kupuje świeży chleb.
"Nienawiść nie może zatruć naszych serc i umysłów, bo nienawiść prędzej czy później prowadzi do zbrodni, do wojny, do przemoc". Warto powściągnąć nienawiść i złe emocje, choć w obliczu kampanii prezydenckiej można się spodziewać raczej ich erupcji.
Komentarze