Ta bulwersująca wielu mieszkańców i długo uznawana za nierozwiązywalną sprawa zaczęła się w roku 2007. Wówczas to prywatny inwestor zaczął wznosić na działce przy ulicy Krakowskiej pawilon usługowo-handlowy. Reakcją na jego postępowanie był ogólny protest. Budowla powstawała bowiem w bezpośrednim sąsiedztwie barokowego, pochodzącego z XVII wieku kościółka. Dla bytomian ma on ogromne znaczenie. To jeden z naszych najcenniejszych zabytków, stojący w miejscu drewnianej świątyni wzniesionej przez przybyłych do nas w roku 1299 bożogrobców. Wedle legendy pieniądze na tamten kościół miał dać król Władysław Łokietek, który – niewpuszczony do miasta po zamknięciu jego bram – spędził noc pod murami. Przeciwko stawianiu pawilonu tuż przy świątyni św. Ducha protestował między innymi prof. Jan Drabina, prezes Towarzystwa Miłośników Bytomia. Podobny sprzeciw wyrazili inni historycy, zdecydowane „nie” mówili też mieszkańcy. W rozwiązanie sprawy zaangażował się mocno ówczesny prezydent Piotr Koj. Wszyscy twierdzili, że pawilon nie będzie pasował do otoczenia.
Tymczasem okazało się, że inwestor działał na mocy wydanego w roku 2000, a więc już nieważnego, pozwolenia na budowę. Następnego nie otrzymał od władz miasta, gdyż wcześniej radni uchwalili Plan Rewitalizacji i Rozwoju Śródmieścia, a ten nie pozwalał na tego typu przedsięwzięcia w tej części miasta. W efekcie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał budowlę za nielegalną, nakazał jej wstrzymanie i przywrócenie terenowi poprzedniego wyglądu (wcześniej w sąsiedztwie kościołka był skwer). Inwestor nie posłuchał, więc powiadomiono prokuraturę. Dopiero po tym prace zostały wstrzymane, a sprawa była rozpatrywana przez sądy. Te potwierdziły w końcu, iż wydane w roku 2000 pozwolenie na budowę już nie obowiązuje. Z czasem teren budowy zmienił właściciela, co oznaczało konieczność wszczęcia wszelkich procedur od nowa.
Po niedokończonej i rozgrzebanej inwestycji pozostały straszące przez ostatnie lata ruiny: resztki murów, sterczące, niezabezpieczone i zardzewiałe pręty zbrojeniowe, a wszystko porośnięte zdziczałą roślinnością i zabudowane walącym się płotem. Ten okropny i denerwujący wiele osób obrazek potwierdzał smutną prawdę o niemocy prawa oraz przewlekłości postępowań urzędowych. Bytom poza zburzoną już kamienicą na rogu ulic Chorzowskiej, Katowickiej i Miarki miał kolejną antywizytówkę.
W rozwiązanie problemu zaangażowali się prezydent Damian Bartyla i przewodnicząca Rady Miejskiej Danuta Skalska. Ich działania dają nadzieję, iż kościółek na powrót zyska atrakcyjne sąsiedztwo. Prezydent porozumiał się z nowym właścicielem terenu i zaproponował mu zamianę: dostanie działkę pod budowę pawilonu w innej części miasta, jeśli wyburzy ruiny i uprzątnie bałagan przy Krakowskiej. Propozycja została zaakceptowana. Teraz pozostaje nam jedynie liczyć na to, że plac budowy będzie szybko uprzątnięty i obok świątyni znowu pojawi się skwer.
Komentarze