Już dwa razy przeżyłem śmierć mediów, które kochałem. A teraz zapowiadają śmierć trzecią – dla mnie najstraszniejszą, bo chodzi o medium, które kocham najbardziej.
Śmierć po raz pierwszy. W dzieciństwie słuchałem wraz z rodzicami bajek, które odtwarzane były z małych płyt (singli) na adapterze marki Bambino. To była moja ulubiona rozrywka, a i rytuał. W liceum nie spełniłem swoich marzeń i nie zostałem posiadaczem prawdziwego gramofonu odtwarzającego longplaye. Ale przywoziłem kolegom płyty z Krakowa, gdzie mój tato przebywał przez kilka miesięcy, a sklepy muzyczne były tam lepiej zaopatrzone niż w Bytomiu. Potem ogłoszono śmierć adapterów i „czarnych” płyt. Wynaleziono przecież krążki CD, następnie odtwarzacze MP3. Adaptery wydawały się przeżytkiem i wielkim rupieciem. Dzisiaj płyty winylowe przeżywają wielki renesans. Przeżyły własną śmierć.
Śmierć po raz drugi. Pod koniec lat 80. ogłoszono śmierć kin. Miały znikać – wynaleziono przecież odtwarzacze video, potem zestawy kina domowego. Mimo to kina wciąż istnieją i mają się dobrze. Przeżyły własną śmierć.
Śmierć po raz trzeci. Dzisiaj fachowcy ogłaszają śmierć prasy drukowanej. Kolejne „papierowe” gazety są likwidowane, przechodzą do internetu. Ponoć nikt już nie będzie czytał gazet, za które trzeba zapłacić, jeżeli może to samo przeczytać za darmo lub znacznie taniej w swoim smartfonie. Owszem, na pewno dziennikarstwo „newsowe” przegra z internetem, gdzie informację można podać błyskawicznie. Ale ponoć szansę na przetrwanie ma prasa specjalistyczna (nie tylko wędkarska, ale także np. literacko-kulturalna), tzw. tygodniki opinii oraz... prasa lokalna. Czyli tytuły kierowane do konkretnych grup odbiorców, dla których czytanie prasy papierowej to rodzaj przyjemności. Nie bez kozery napisaliśmy na facebookowym profilu Życia Bytomskiego: „Internet jest szybki, papier - szlachetny”. Jeżeli czytacie Państwo ten felieton w papierowym wydaniu - jest jeszcze szansa, jeszcze w zielone gramy. Mam nadzieję, wręcz wiarę, że prasa - podobnie jak płyty winylowej oraz poczciwe kina - przeżyje własną zapowiadaną śmierć.
Komentarze