– Od dziecka nie znoszę być fotografowany. Wolę być rozpoznawalny poprzez moją sztukę, a nie przez wizerunek uwieczniony obiektywem aparatu – mówi Czesław Nowakowski poproszony o pozowanie do fotografii na tle któregoś ze swoich obrazów. Chce raczej wyeksponowania wejścia do galerii. Droga do wymarzonej przez Czesława Nowakowskiego galerii była długa. Po skończeniu częstochowskiej Akademii Sztuk Pięknych na dwóch wydziałach, malarskim i edukacji artystycznej, bytomianin zajął się renowacją antycznych mebli. Przez cały czas również oddawał się swojej pasji, czyli malarstwu.
Jakieś 20 lat temu Nowakowski wyjechał do Niemiec. Pracował tam w galeriach jako renowator, przez cały czas zdobywając doświadczenie konieczne do prowadzenia takiej placówki. Non stop również kursował pomiędzy Hamburgiem, Hannowerem a Polską. – W końcu definitywnie zdecydowałem się wrócić na stale do kraju i tutaj zająłem się renowacją antyków. Zorganizowałem również swoje wystawy obrazów, które zostały bardzo dobrze przyjęte, m.in. w częstochowskim BWA. Moja prawdziwa przygoda z Bytomiem rozpoczęła się jednak trzy lata temu – wspomina Czesław Nowakowski.
Przejeżdżając przez Stroszek, pan Czesław zobaczył stojący tuż obok dawnego baru „Biały Domek” niedokończony budynek wystawiony na sprzedaż. Nie wahał się zbyt długo i kupił go, rozpoczynając realizację swojego marzenia. Przystosowanie domu dla potrzeb galerii z wizji artysty trwało trzy lata. We wnętrzu konieczne były przeróbki niezbędne do ustawienia eksponatów. Prace w domu trwają zresztą do dziś. Już teraz do odwiedzenia galerii zachęca gości unoszący się nad płotem rowerzysta. Podwórze zdobią abstrakcyjne kamienne rzeźby, a tuż za drzwiami gości wita stojący na barokowej, 400-letniej skrzyni na domowe skarby żelazny smok. Pomieszczenia na parterze zdobią zabytkowe meble, obok których ustawiono mnóstwo metaloplastycznych dzieł. Nawiązują one do różnych epok i stylów w sztuce. Metalowe ornamenty roślinne, okalające wiszące na ścianie lustro, wyglądają tak, jakby żyły. Inne dzieła kowalstwa artystycznego są unikatami stworzonymi uderzeniami młotka. Stworzenie drugiego takiego egzemplarza jest już niemożliwe.
Z metalem kontrastują kamienne elementy wystroju, w tym tworzące atmosferę ciepła kominki i sprawiający wrażenie starego tynk na ścianach. Stojące na kamiennej posadzce meble pachną starością. Część z nich nie została specjalnie odnowiona. Pan Czesław tłumaczy, że był to świadomy zabieg, bowiem na naszym rynku krąży wiele podróbek rodem z Holandii. Jego meble mają mieć więc charakter autentyczności.
Atmosferę starości łamią wiszące na ścianach obrazy. Część z nich wykonano metodą kolażu lub impastową. Ta druga polega na nakładaniu na płótno grubych warstw farby. Nowoczesna forma obrazów ma charakter symboliczny, w większości nawiązując do tematyki religijnej. W oczy uderza „Katyń”, płótno obrazujące podwójną tragedię tego miejsca. Druty kolczaste otaczają czerwień samolotu w kształcie krzyża. Obok wisi płótno symbolizujące mękę Pańską i hołd złożonemu do grobu martwemu Chrystusowi. Sala obok należy do młodych artystów z ASP w Katowicach i Częstochowie. Postaci z obrazów są pełne kolorów i poprawiają nastrój, jednocześnie unowocześniając wnętrze.
Za jakiś czas pod obecną galerią zacznie działać kawiarenka, niemająca jednak nic wspólnego z odorem knajpianego piwa. Czesław Nowakowski chce, by galeria była nie tylko miejscem odwiedzanym przez ludzi z ulicy, lecz również centrum edukacyjnym. Bytomianin myśli o zorganizowaniu jesienią warsztatów artystycznych, nie tylko zresztą dla młodych ludzi. Chętni uczyliby się tam renowacji mebli, malarstwa i poznawaliby historię sztuki, z którą niestety prawie wszyscy są na bakier.
Komentarze