To nie jest praca dla grzecznych chłopców

Starszy posterunkowy Maciej Witkowski oraz starszy sierżant Artur Czyścik – oto dwaj odważni policjanci z prewencji, którzy codziennie strzegą bezpieczeństwa mieszkańców Bytomia. Poznajcie ten niezawodny duet. 

  • Data:
  • Autor: Małgorzata Himmel

Akcje na ulicy, w mieszkaniach, w dziwnych zakamarkach, gonitwy za bandytami, wchodzenie z drzwiami do mieszkań. Ale też rozmowy, wsparcie dla osób, które są w trudnej sytuacji, ratowanie życia. Tak wygląda praca dwóch policjantów z KMP Bytom. Przypomina wam filmy akcji? I słusznie. Bo dokładnie taka jest.

Policjantami Artur Czyścik i Maciej Witkowski chcieli być od dziecka. – Już w przedszkolu o tym marzyłem. Podobały mi się radiowozy, policyjne mundury, to, jak ta praca wygląda. Nie wyobrażałem sobie siebie w innym zawodzie. Nie znalem nikogo, kto byłby policjantem, ale w rodzinni miałem wojskowego. To jednak zupełnie coś innego, mimo, że też nosi się mundur. Dla mie od zawsze liczyła się tylko policja, więc nie musiałem się zastanawiać w młodości, kim hę być, kiedy dorosnę- opowiada Maciej Witkowski. U Artura Czyścika sprawy wyglądały podobnie: – Dla mnie służba w policji była sprawą oczywistą. Tylko, że ja też lubię tatuaże. A jeszcze kilka lat temu jak się miało obrazki na skórze, to niestety nie można było aplikować do tego zawodu. Na szczęście przeczekałem to i przepisy się zmieniły. Od razu poszedłem na egzaminy, zdałem no i jestem tutaj– uśmiecha się policjant. Dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzie w mieście. A to wiąże się z tym, że trzeba często bywać w miejscach, gdzie trzeba zaprowadzić porządek. Zdarzają się szybkie akcje, gdzie na przykład ktoś wzywa pomocy, bo inny atakuje go nożem. Najtrudniej wtedy podjąć błyskawica decyzję: co zrobić, aby nie doprowadzić do większego niebezpieczeństwa. Trzeba mieć bardzo szybkie myślenie, analityczne podejście do sytuacji i zawsze wybierać dobrze. A jesteśmy tylko ludźmi, stąd ten lęk, czy decyzja była słuszna – dodaje. 

Policjant nie jedno ma imię

Według Macieja i Artura nie wszyscy policjanci są tacy sami. – Niektórzy lubią grzebać w papierach, znajdować jakieś ślady, nieścisłości, pracować długo nad jakąś sprawą przy biurku. Inni patrolują ulice, są też tacy, których znamy najlepiej – nasi dzielnicowi. Ale najwięcej adrenaliny jest w prewencji. My jesteśmy policjantami z takim trochę ADHD, nie umiemy usiedzieć w miejscu, więc oczywiste jest, że najlepiej odnajdujemy się w akcjach bezpośrednich. Jedno trzeba powiedzieć: to nie jest praca dla grzecznych chłopców.

Regularna siłka

Aby mieć krzepę i dobrą kondycję obaj panowie regularnie, zwykle codziennie trenują na siłowni. Jeden z nich jest zawodowcem w karate, drugi trenuje krav magę, czyli izraelskie sztuki walki. To się doskonale przydaje w czasu akcji ulicznych, bo nie jest tak, że trafia się zwykle na chudzinki. – Nieraz było tak, że zatrzymywaliśmy jakiegoś mężczyznę i już w czasie legitymowania rzucał się na nas z pięściami. Wtedy sztuki walki i obezwładnianie przeciwnika jest niezwykle ważną umiejętnością. Trzeba szybko działać, aby nie zrobić mu krzywdy, ale też unieruchomić go i samemu wyjść bez szwanku- mówią. Czy policjanci się boją? Nie mogą. Musimy działać prawie automatycznie, wiemy, że najważniejszy jest inny człowiek i mamy za zadanie go obronić przed bandytą. Nie odczuwamy lęku przed bójką, można powiedzieć że nie ma dnia, abyśmy nie stawali do walki wręcz na bytomskich ulicach. Trudne są te decyzje, o których wspominaliśmy, bo muszą być bezbłędne.Tu chodzi o ludzkie życie. 

Narkotykowy kurier z paczkomatu

Artur i Maciej pracują ze sobą od niedawna, ale mają na swoim koncie wiele sukcesów, głównie znajdują spore ilości narkotyków zarówno w miejscach, których można byłoby się nie spodziewać ale także w kieszeniach przeszukiwanych osób. – Choć przyznam, że kiedyś miałem taką sytuację, że zupełnie przypadkiem natrafiłem na kuriera narkotykowego. Facet siedział koło stacji benzynowej w środku nocy zamknięty w samochodzie. Zastanowiło mnie to, więc podjechałem podczas patrolu do niego i wylegitymowałem go. Był to Ukrainiec. W jego samochodzie był nieporządek, więc wydawało się to wszystko dosyć dziwne. Zacząłem go przekonywać, by przyznał się, jeśli ma a aucie narkotyki, to uniknie większej kary. Faktycznie przyznał się, pokazał mi kilka woreczków z rożnymi narkotykami. Ale było tam bardzo dużo kartonowych pudełek. Okazało się, że ten mężczyzna był jednym z elementów całej szajki handlarzy narkotyków. Ktoś przesyłam je do paczkomatów, on miał ściągniętą z darknetu aplikację i wyciągał te paczki a potem przekazywał dalej, kolejnym osobom, a te z kolei zakopywały je w jakichś dziwnych miejscach na osiedlach w różnych miastach. Klient znał położenie tej kryjówki i stamtąd zabierał swoje zdalnie kupione u dilera narkotyki. Tak więc przez zupełny przypadek wykryłem taką sprawę– wspomina Artur Czyścik.

Zatrzymani nam...dziękują

Maciej też ma wiele ciekawych historii do opowiedzenia. Ostatnio złapał chłopaka, który handlował narkotykami. Złapał go po prostu na ulicy, bo ma oko do takich ludzi. Chłopak opowiedział mu swoją historię, o smutnym dzieciństwie, chorej matce, swoich kilku złych wyborach życiowych, które doprowadziły go do sytuacji, w której tylko handel narkotykami jest dla niego źródłem utrzymania. – Chociaż wiadomo, że musiałem go zatrzymać, to podczas przesłuchania stałem się dla niego kimś w rodzaju psychologa, doradcy. W efekcie podziękował nawet za to zatrzymanie, za zainteresowanie jego losem. Wierzę, że dzięki temu doświadczeniu ma szansę na zmiany w swoim życiu– opowiada starszy posterunkowy Witkowski.

Artur i Maciej rzadko pracują ustawowe osiem godzin. Praca w terenie zabiera im większość czasu, ale jak wszyscy policjanci, mają też do zrobienia mnóstwo papierów. – To jest najmniej satysfakcjonująca część. Trzeba to wszystko opisać po kilka razy, dokładnie, tak, żeby potem prokurator miał dowody w sądzie. Wiadomo, że wolimy akcje terenowe, tam toczy się nasze zawodowe życie, ale papiery też muszą być perfekcyjnie wypełnione i robimy to– dodaje Artur Czyścik.

Nasza słabość to słodkie żelki

Mężczyźni oprócz pracy w policji mają też swoje pasje i drobne słabości.– Kochamy psy. Obaj mamy czworonoga w domu, więc sporo czasu spędzamy na wędrówkach z nimi. Ja po godzinach w policji jestem jeszcze kierowcą w karetce pogotowia. Gdybym się mógł sklonować, to chciałbym jeszcze pracować w starzy pożarnej. Wszystkie te służby są dla mnie bardzo ważne – opowiada starszy sierżant Czyścik. Te słabości to…– Trochę wstyd się przyznać, ale pasjami zajadamy się żelkami. Wiemy, że to nie jest zdrowe, ale za to jakie pyszne!– śmieją się policjanci.

 

Małgorzata Himmel

Ocena: 3,80
Liczba ocen: 15
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy