Zamknij

Z Bytomia do Panamy na spotkanie z papieżem

09:42, 11.02.2019
Skomentuj

Urzenitzok od urodzenia mieszka w naszym mieście, jest uczniem maturalnej klasy Salezjańskiego Liceum w Zabrzu. Energia go rozpiera, chętnie angażuje się w wiele róznorodnych przedsięwzięć. Był między innymi wolontariuszem podczas wielkich imprez sportowych, a w wielu z nich brał też udział jako zawodnik, zdobywając medale w pływaniu oraz kolarstwie. Otrzymał stypendium prezesa rady ministrów, wygrywał konkursy, działa jako ratownik WOPR. 

Budził lwa

Ostatnio wraz ze znajomymi zorganizował głośną akcję „Obudźmy lwa”. Jej inicjatorzy budzili lwa śpiącego na Rynku, a tak naprawdę chcieli obudzić w bytomianach poczucie dumy z własnego miasta. Poza tym Urzenitzok jest lektorem, wolontariuszem koła misyjnego i przede wszystkim żądnym kolejnych wrażeń młodym człowiekiem. 

W roku 2016 po raz pierwszy brał udział w Światowych Dniach Młodzieży odbywających się wóczas w Krakowie: Już podczas pierwszego spotkania z papieżem, gdy przejeżdżał zaledwie trzy metry ode mnie, wiedziałem, że z pewnością pojadę na kolejne ŚDM, nawet gdyby miały się odbyć na drugim końcu świata – wspomina bytomianin. Słowa dotrzymał, choć rzeczywiśćie tegoroczne spotkanie młodych chrześcijan zorganizowano na drugim końcu świata, bo w Panamie. – Niecały miesiąc temu wyruszyłem w niezwykłą podróż. Była ona niezapomniana nie tylko pod względem doznań religijnych, ale także turystycznych oraz kulturowych – mówi Paweł Urzenitzok. 

Czuł się jak u siebie

W Ameryce Środkowej wraz ze znajomymi znalazł się na kilka dni przed wydarzeniem. – Mieliśmy zatem trochę czasu na zapoznanie się z otoczeniem i nowym środowiskiem. Na początku spaliśmy przez trzy dni u panamskich rodzin w małej miejscowości Antón. Podczas tego pobytu mogliśmy zapoznać się z tubylcami, poznać ich codzienne zajęcia, tradycyjne potrawy i kulturę. Mieszkańcy Panamy są niezwykle sympatyczni i gościnni. Starali się, by niczego nam nie brakowało i byśmy czuli się jak u siebie w domu. Mój gospodarz, Juan, odstąpił mi własne łóżko – wspomina. 

Kolejnym etapem eskapady była stolica kraju, czyli Panama City. – Gdy nadszedł dzień przylotu papieża Franciszka, byłem bardzo podekscytowany. Światowe Dni Młodzieży to niesamowite wydarzenie. Słowa, które wypowiada papież do milionów młodych ludzi mają nadzwyczajną moc. Zakorzeniają się bowiem w każdym z serc, by niedługo potem wydać swoje owoce. Ogromną radość sprawiło mi uczestniczenie w ceremoniach z Ojcem Świętym. Mogłem pogłębić swoją relację z Chrystusem. A samego Franciszka miałem nawet okazje zobaczyć z bliska, a także poznać wielu nowych, wspaniałych ludzi. Porozmawiałem też z prymasem Polski oraz arcybiskupem metropolitą krakowskim. To niesamowite przeżycie czuć taką siłę modlitwy, wszyscy bowiem, niezależnie od swoich poglądów, wyznawanych wartości, koloru skóry czy narodowości, bez żadnych barier i ograniczeń, jednoczyli się, by wznieść swoje serca do nieba w prośbie o pokój – relacjonuje bytomianin. 

Spotkanie z prezydentem

Po doznaniach religijnych przyszedł czas na zwiedzanie. – Podczas podziwiania starego miasta, wpadliśmy na pomysł, aby spotkać się z prezydentem Panamy. Zaczęliśmy śpiewać pod jego siedzibą. Nie minęła chwila, a głowa państwa wraz z pierwszą damą oraz generałem jezuitów i salezjanów zeszli do nas na uściśnięcie dłoni, krótką pogawędkę oraz pamiątkowe zdjęcie. To niezwykle uczucie próbować rzeczy pozornie niemożliwych, bo kto pomyślałby, że prezydent państwa faktycznie zejdzie na spotkanie – stwierdza Urzenitzok. 

Z Panamy udał się do Meksyku. – Zwiedziliśmy najważniejsze miejsca meksykańskiej kultury, które we wspaniały sposób ukazywały spuściznę po Indianach, na przykład Teotihuacán, miejsce w którym ludzie zmieniali się w Bogów. Składała się na nie Aleja Zmarłych, Piramida Słońca i Księżyca, na których składano rytualne ofiary. Dzień później mieliśmy okazję uczestniczyć we mszy świętej w katedrze w Guadalupe, tuż przy cudownym obrazie Matki Bożej. Podróż zakończyliśmy wspólną imprezą w meksykańskiej knajpce przy taco i tequili – opowiada nasz rozmówca. I dodaje: – Bez wątpienia jeszcze długo będę wspominał te dwa pełne przygód tygodnie. Na szczęście moja szkoła wspiera mnie w spełnianiu marzeń oraz pozwala realizować pasję. Nie mógłbym też nie wspomnieć, że w realizacji całej podróży bardzo wspierała mnie rodzina oraz dziewczyna Ania.

(Edytor)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%