Zagrodnik pokazał klasę

Igrzyska Olimpijskie 2012. Nim się zaczęły zawody w Londynie, już polskich dżudoków skazano na pożarcie. Zaprzeczył temu start pierwszego sportowca Czarnych.

  • Wydanie: ZB 31
  • Data:

Przyczyną tak pesymistycznych prognoz stało się losowanie przeciwników. Spośród szóstki polskich dżudoków najgorzej trafił forowany na medalistę Janusz Wojnarowicz (kategoria wagowa +100 kg), na co dzień broniący barw GKS Czarni Bytom. Przygotowujący go do Igrzysk Olimpijskich trener Marian Tałaj przed tygodniem na naszych łamach uznał, że w przypadku Janusza poza zasięgiem wydaje się tylko Francuz Riner. Ten urodzony przed ledwie 23 laty w Gwadelupie ciemnoskóry zawodnik, to brązowy medalista z Pekinu oraz pięciokrotny mistrz świata. Absolutny lider olimpijskiego rankingu. Na kogo, jak na kogo, ale na niego na pewno Wojnarowicz nie chciał trafić w pierwszym pojedynku w Londynie. Tymczasem tak właśnie się stanie. 3 sierpnia rano zacznie walkę o miejsce na podium od eliminacyjnego starcia z Rinerem. Albo więc od razu pożegna się z turniejem, albo sprawi jedną z największych niespodzianek igrzysk i blady strach padnie na kolejnych rywali. Los nie szczędził drugiego bytomskiego dżudokę Pawła Zagrodnika (66 kg). W minioną niedzielę przyszło mu najpierw zmierzyć się z blisko 32-letnim dwukrotnym wicemistrzem świata, Brazylijczykiem Leandro Cunhą. Ale skoro chciało się coś zdziałać na igrzyskach, nie takie przeszkody należało pokonywać. Niesłabszych przeciwników dostała prawie cała pozostała czwórka reprezentantów Polski w tej dyscyplinie.

Pierwsi przekazaliśmy hiobową wieść o fatalnym losowaniu prezesowi Czarnych, byłemu długoletniemu szefowi Polskiego Związku Judo Józefowi Wiśniewskiemu. Po przespaniu i przekonsultowaniu zaistniałej sytuacji powiedział nam przed wyjazdem do Warszawy na ślubowanie m.in. Janusza Wojnarowicza. – W przeciwieństwie do wymiernych konkurencji, jak lekkoatletyka czy pływanie, w naszej dyscyplinie sportu do końcowego zwycięstwa w zawodach oprócz dobrego przygotowania potrzebne jest także szczęście w losowaniu. Tego zabrakło nie tylko Wojnarowiczowi. Spośród 31 rywali nie musiał wylosować akurat teoretycznie najlepszego, będącego numerem 1 w wadze ciężkiej w świecie. Nie powiem, żebym z tego tytułu miał dobry humor. Jednak w sporcie dochodzi do nieprzewidywalnych wydarzeń. Wojnarowicz nie jest słabym zawodnikiem, bo nie awansowałby już drugi raz do Igrzysk Olimpijskich. Poradził sobie z wieloma dżudokami ze światowej czołówki. W ostatniej walce z Rinerem, chociaż nie wytrzymał do końca, nie był tłem, lecz równorzędnym konkurentem Francuza. Janusz jedzie do Londynu odpowiednio przygotowany, zdeterminowany, zmotywowany. Jeżeli chce się być medalistą olimpijskim, trzeba wygrywać ze wszystkimi przeciwnikami. Wojnarowicz nie powinien wychodzić na matę z założeniem: nie mogę przegrać z Rinerem, lecz mówiąc sobie - muszę z nim wygrać! Bardzo mocnym zawodnikiem jest przeciwnik Pawła Zagrodnika, ale nie o takiej cenzurce, jakiej dorobił się Riner. Paweł nie posiada jeszcze takich dokonań jak Janusz, ale przed jego wylotem do Londynu liczyliśmy na niespodziankę.

Tymczasem Paweł Zagrodnik w pierwszej walce z Leandro Cunhą sprawił miłą niespodziankę. Prowadził pojedynek jak stary wyga. Od pierwszej do ostatniej sekundy 5-minutowego spotkania pozostawał w ofensywie, jednocześnie skutecznie blokując ewentualne kontry rywala. Po walce o uchwyt, nastąpiła próba rzutu Pawła. Pozostający w defensywie Brazylijczyk wreszcie dostał karę shido. A Zagrodnik nadal atakował, stale instruowany przez trenera Mariana Tałaja. Wreszcie modelowo rzucił Cunhę przez plecy. Technika została przez sędziów oceniona na waza-ari. Niespodziewanie arbitrzy zmienili werdykt na yuko, jednak bytomski dżudoka nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa. Do finiszu bił się o podwyższenie wyniku.

Kolejnym przeciwnikiem Pawła Zagrodnika okazał się Ormianin Armen Nazarjan, którego wcześniej zwyciężył w Pucharze Świata. Pomny tamtej wyraźnej porażki, rywal nie dopuszczał Pawła do uchwytu. Po akcji Polaka starał się przejść do dźwigni. Zagrodnik dostał kartę shido. Zaatakował bez punktu. Wreszcie skontrował Ormianina, uzyskując waza-ari. Wydawało się, że już po walce. Tymczasem Paweł popełnił błąd i podczas przepychanki plecami dotknął maty, co prowadzący ocenili na waza-ari. Remis i dogrywka. W dodatkowych 3 minutach Nazarjan próbował podreperować utracone siły. Dostał karę. Doszło nawet do interwencji lekarza. Paweł atakował, aż broniący się przeciwnik otrzymał kolejne shido, w konsekwencji Paweł Zagrodnik zdobył „złoty punkt”, wygrał pojedynek i miał już zapewnione co najmniej 7. miejsce.

W ćwierćfinale zawodnik Czarnych trafił na dotychczas niepokonanego przez sobie 32-letniego Węgra Miklosa Ungvariego, 3-krotnego mistrza Europy i brązowego medalistę mistrzostwa świata. I tym razem mu nie sprostał. Obaj rywale nie wykonali punktowanej techniki. Paweł dostał upomnienia na początku 1. minuty spotkania oraz pod koniec 4. min. Węgier zarobił więc yuko i zwyciężył po bardzo wyrównanym starciu. Zagrodnikowi pozostały walki w repesażach, gdzie najpierw rozbił Azera Tarlana Karimowa, pogromcę Rosjanina Musy Moguszkowa, jednego z pretendentów do medalu. Po 35 s spotkania Paweł prowadził przez waza-ari. Kolejny rzut za 10 punktów zdaniem sędziów wykonał poza matą. Nie uznali też jego ipponu. Zagrodnik poradził sobie z Karimowem jak z Cunhą.

Naszemu dżudoce przyszło się potykać o brązowy medal Igrzysk Olimpijskich z ubiegłorocznym mistrzem świata z Paryża Japończykiem Masashi Ebinumą. Świetnie przygotowany do zawodów Paweł Zagrodnik, pchany imperatywem pokazania, że nie przez przypadek znalazł się w Londynie, zaprezentował się niczym arcymistrz. Przegrywając z Japończykiem przez waza-ari, rzucił rywala na ippon. Decyzję sędziego głównego przegłosowali boczni i rezultat zmieniono na waza-arki. W dogrywce Paweł wydawał się kontrolować sytuację, ale 58 s przed końcem dodatkowego czasu poleciał na plecy. Ostatecznie w pierwszym starcie na igrzyskach zajął 5. miejsce. We wszystkich walkach pokazał się rewelacyjnie.

Ocena:
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy