Zamknij

Grał na oboju i udawał Francuza

Marcin Pawlenka 00:01, 19.10.2023
Skomentuj

Wojciech Pszoniak urodził się w 1942 r. we Lwowie. Większość dzieciństwa i cześć młodości spędził jednak w Gliwicach. Tam też rozpoczął naukę gry na skrzypcach w podstawowej szkole muzycznej. Po jej ukończeniu grał w orkiestrze wojskowej. Następnie kontynuował edukację w klasie oboju Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II st. im. Fryderyka Chopina w Bytomiu.

- Moja matka pochodziła z kulturalnej lwowskiej inteligenckiej rodziny. Po wojnie straciliśmy jednak wszystko. Byliśmy biedni, a do tego zostaliśmy deportowani do Gliwic - wspominał Wojciech Pszoniak jeszcze cztery lata temu, w wywiadzie dla Polskiego Radia. Wbrew trudnej sytuacji materialnej jego matka nadal bardzo lubiła wydarzenia kulturalne. - Kultura była azylem w tych strasznych powojennych czasach terroru. Ojca to jednak niespecjalnie interesowało, więc chodziła ze mną - dodał.

Aktorzenie w szkole muzycznej

Naukę w sekcji instrumentalnej bytomskiej szkoły muzycznej Pszoniak rozpoczął w 1959 roku. Uczęszczał do niej przez dwa lata. - W archiwach szkoły do dziś jest arkusz ocen Wojciecha Pszoniaka. Wynika z niego, że był to specyficzny uczeń. Jedną klasę ukończył z sukcesem, a w drugiej już nie otrzymał promocji - mówi Zuzanna Sucharowska, dyrektorka Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II st. im. Fryderyka Chopina w Bytomiu.

Przeszkodą w przejściu do kolejnej klasy okazał się... język francuski, którym paradoksalnie posługiwał się później z powodzeniem na scenach teatrów Nanterre, Montparnasse i Chaillot. Do bytomskiej szkoły, jak twierdzą jego koledzy z klasy, po prostu nie wrócił, chociaż miał możliwość poprawienia niedostatecznej oceny z francuskiego. Niezleżenie od tego, przyszły aktor potrafił udawać, że włada tym językiem świetnie, ale o tym później.

- Wojciech był super inteligentnym i wyróżniającym się w klasie uczniem. Był aktywny, podejmował dyskusję z nauczycielami i często ich zawstydzał. Czasem zastanawialiśmy się czy więcej jest w tym aktorzenia czy wiedzy. Na przerwach zaś odgrywał role nauczycieli świetnie ich parodiując - wspomina Jan Pawlenka, kolega z klasy Pszoniaka.

Żarty z nauczycieli i ekscentryczna postawa przyszłego aktora nie zawsze uchodziły mu na sucho. Podczas prób orkiestry szkolnej wyprowadził z równowagi dyrygenta i ówczesnego dyrektora bytomskiej szkoły. Pszoniak wówczas został przez maestro uderzony tak mocno, że spadł z krzesła i poprzewracała się część pulpitów z nutami, przy których siedzieli uczniowie grający na instrumentach dętych.

- Wojtek po tym upadku z krzesła wstał. Wziął obój i zaczął na nim grać idąc w stronę profesora, który go skarcił. Ten przez chwilę nie wiedział o co chodzi. Jego mina była bezcenna. Myślał, że uczeń postradał zmysły - dodaje Pawlenka.

Udawał Francuza w restauracji

Aktorstwo, jak wspomina kolega z klasy, pociągało Pszoniaka już w czasach szkolnych. Nosił przy sobie zdjęcie starszego o 11 lat brata - Antoniego Pszoniaka, który jako aktor teatralny i filmowy był dla niego autorytetem. Również Francja i jej ojczysty język były w młodości dla przyszłego aktora inspiracją. Wbrew niedostatecznym wynikom w nauce francuskiego, Pszoniak i tak udawał, że mówi w tym języku.

- Wybraliśmy się do ówczesnej Restauracji Samanta na rogu bytomskiego Rynku i ul. Podgórnej. Wojtek stwierdził, że będzie udawał Francuza. Na to jak mówił zwróciła uwagę kierowniczka lokalu. Była zachwycona, że francuska młodzież jest taka kulturalna i elegancka. Zawołała jedną z kelnerek, która spędziła kilka lat w Paryżu. Dziewczyna próbowała porozmawiać z Wojtkiem, ale nic nie zrozumiała. Tłumaczyliśmy jej, że nasz kolega pochodzi Bretanii i mówi tamtejszym dialektem, stąd problem w komunikacji - wspomina Jan Pawlenka.

Francuskiego aktor nie znał też dobrze, jak otrzymał propozycję teatralną od wybitnego reżysera Claude’a Regy’ego. Do pierwszej rozmowy telefonicznej z reżyserem, który chciał sprawdzić jego umiejętności językowe, wyuczył się na pamięć odpowiedzi, których mógł się spodziewać. Rolę oczywiście dostał. Przed wyjazdem do Francji w 1977 r. Pszoniak opanował też scenariusz na pamięć i w Paryżu zagrał z Gerardem Depardieu.

Wojciech Pszoniak zmarł 19 października 2020 r. w wieku 78 lat. Przyczyną jego śmierci była choroba nowotworowa. Wybitny artysta, który najpierw uczył się gry na oboju w bytomskiej szkole, został uznany przez Gustawa Holoubka, Tadeusza Łomnickiego i Zbigniewa Zapasiewicza za jednego z trzech największych polskich aktorów dramatycznych po 1965 roku.
(Marcin Pawlenka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%