Zamknij

Śląska "dupowatość"? [opinia]

Marcin HałaśMarcin Hałaś 08:30, 24.02.2025 Aktualizacja: 11:31, 22.04.2025
Skomentuj

 

 

 

Wielki śląski reżyser - przymiotnik wielki należy mu się za dwa co najmniej filmy: "Perłę w koronie" i "Pułkownika Kwiatkowskiego" - ukuł kiedyś określenie "śląska dupowatość". W ujęciu Kutza - Ślązacy to bardzo fajna nacja, ale ich "dupowatość" nie pozwala im się przebić, ani upomnieć się, zawalczyć o swoje. Paradoksalnie - właśnie wyjątkową dupowatością wykazała się kapituła Nagrody im. Kazimierza Kutza.

 

Nagroda im. Kazimierza Kutza to 50 tysięcy złotych. Została ustanowiona z inicjatywy rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. Ryszarda Koziołka oraz dyrektora Teatru Śląskiego Roberta Talarczyka. Wręczana jest z wielką pompą i fetą właśnie w Teatrze Śląskim. W tym roku jej laureatem został redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. A kapituła pokazała, że jedyne, co potrafi to "robić dobrze warszawce".

 

Bo wśród nominowanych był także Alojzy Lysko - pisarz i działacz społeczny. To on starał się wytłumaczyć "reszcie Polski", że można być dobrym człowiekiem i prawym Polakiem, mając dziadka albo ojca, który służył w Wehrmachcie.

 

 

Lysko mówił i piał o tym wiele lat przed tym jak Jacek Kurski rozpętał hucpę powodu "dziadka w Wermachcie" Donalda Tuska. W tym roku Lysko odniósł kolejny sukces - to on jest autorem tekstu, który Grażyna Bułka przedstawiła, tworząc monodram "Mianujom mnie Hanka".

 

Ale kapituła nagrody wolała nagrodzić Adama Michnika - człowieka, który - zdaniem piszącego te słowa - roztrwonił swój dawny autorytet, a dziś dla wielu jest człowiekiem-memem ("Komu Michnik wysyłał Walentynki? Generałowi Jaruzelskiemu!").

 

 

Z okolic kapituły dochodzą argumenty, że są nagrody, które dodają splendoru ludziom i są ludzie, którzy dodają splendoru nagrodom. Nawet, gdyby przyjąć takie tłumaczenie - to dupowata Kapituła nieustannie zajmuje się tylko dodawaniem splendoru Nagrodzie im. Kazimierza Kutza, jakby nie wierzyła, ze splendor ów już jest, bo tworzą go: patron nagrody, jej wysokość, oprawa towarzysząca wręczaniu oraz sama kapituła, do której wybrano śląską śmietankę na czele ze wspomnianym rektorem Koziołkiem.

 

Tymczasem w zeszłym roku wśród nominowanych była Daria ze Śląska. To młoda gwiazda estrady Daria Ryczek-Zając, która wybierając swój artystyczny pseudonim nie nazwała się Luna albo Astra, tylko właśnie: Daria ze Śląska, co dla naszego regionu miało niesamowitą moc promocyjną. Tymczasem rok temu kapituła Nagrodę im. Kazimierza Kutza przyznała Agnieszce Holland - osobie nie mającej ze Śląskiem nic wspólnego, reżyserce zakłamującego rzeczywistość, choć niezłego pod względem artystycznym, filmu "Zielona granica". Co znamienne - Holland nagrodę Kutza otrzymała wówczas, kiedy Donald Tusk już "przestawił wajchę" i członkowie rządu Koalicji Obywatelskiej zaczęli podkreślać, że polską granicę z Białorusią szturmują przysyłani przez Putina z Łukaszenką agresywni islamiści, a nie lekarze z Afganistanu i rodziny z dziećmi. I że trzeba wzmacniać ochronę tej granicy.

 

Niestety, wobec "warszawskich elit" kapituła Nagrody im. Kazimierza Kutza wykazuje głęboki kompleks postkolonialny oraz wyjątkową dupowatość. Kazimierz Kutz w niebie chyba klnie po śląsku, patrząc na jej decyzje.

 

 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciebytomskie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%