Gorączka mediów i pseudoekspertów

Dopadła mnie choróbsko, wirus, bakteria – wszystko naraz. Nie wiem, w jakiej kolejności, ale przekopało mnie to strasznie. Wiem, my mężczyźni piszemy testamenty przy 37 st. C, bo przecież to już stan agonalny. Mój organizm zamienił się w pole bitwy, gdzie wirusy i bakterie walczyły o dominację, a ja byłem tylko biednym cywilem bez żadnej tarczy antyrakietowej.

  • Data:
  • Autor: Mirosław Górka
Autor zdjęcia: Freepik

 

Bardziej poważnie. Za pięć lat Abrahama, choroby współistniejące, więc sezon infekcji traktuję jak ten ostatni. Już prawie rezerwowałem termin w Zakładzie Pogrzebowym Bytom, na szczęście azytromycyna, pseudoefedryna i bogaty zestaw witamin zawarły rozejm i pozwoliły mi jeszcze trochę pooddychać. Mózg jednak mi się zagotował od tego wszystkiego i zacząłem myśleć, że może nawet zdobędę medal za przetrwanie sezonu grypowego.

Wiecie, jak jest – wolne, masz trochę czasu, odpalasz szklany ekran, a tam polityczna kupa. Nie pomagają nawet redaktorzy telewizji śniadaniowych, którzy traktują widzów jak debili. Pamiętam, jak w jednym z programów dowiedziałem się, że zebra ma czarne paski, aby się ogrzać na słońcu, a białe jej służą do chłodzenia. Pomiędzy tymi paskami występują mikrowiaterki (dobrze czytacie). Serio, myślałem, że mój gorączkowy mózg generuje jakieś halucynacje, ale nie – to była teoria na poważnie. W ten sposób jedna z "ekspertek" tłumaczyła, co się dzieje z nagrzanym smartfonem w klimatyzowanym aucie. Może i z fizyki byłem słaby, ale moja biologia podpowiada mi, że ktoś tu zdrowo odleciał.

TV porzuciłem i zerknąłem na telefon. Ostatnio dość systematycznie na Tik-Toka. Tam to jest dopiero jazda bez trzymanki. Szczególnie relacje na żywo. Włos się jeży od języka, jakim tam operują, wątroba boli od samego patrzenia na pijane damy i jegomości w godzinach wczesnoporannych. W tle dziecięcy śmiech i piosenki z „Psiego Patrolu”. Serio, świat stanął na głowie. Wiem, że media społecznościowe to w dużej mierze kwiat pomocy społecznej. Niestety. Tik-Tok to wyzwanie dla pracowników socjalnych, asystentów rodziny. Tam jest tyle patologii, że normalnie można by stworzyć osobny departament do jej katalogowania i monitorowania w czasie rzeczywistym.

Podobnie jak picie przez dzieciaki syropków na kaszel. W niektórych środowiskach tabletki psychotropowe pełnią rolę nieoficjalnej waluty – jak kiedyś papierosy w więzieniach. Można nimi załatwić drobne przysługi, "kupić" coś od kogoś albo po prostu podnieść swoją pozycję w grupie. I to na pełnym legalu. Przecież to wręcz nowa moda. Mówię o tym co tydzień na studiach. Słuchacze i słuchaczki przecierają oczy ze zdumienia, zastanawiając się po cichu, czy to jakiś scenariusz do nowego odcinka „Black Mirror”, czy rzeczywistość. Wyzwania pomocy społecznej to nie tylko starzejące się społeczeństwo, piecza zastępcza, nowelizacje ustaw, ale też nowa, alternatywna rzeczywistość, w której patologiczne zachowania mają więcej fanów niż przeciętna książka o samorozwoju. Wychodzi na to, że żyjemy w czasach, gdzie edukacja przegrywa z Tik-Tokiem, a zdrowy rozsądek został wrzucony na bazarek próżności za cenę lajków i serduszek.

Ocena: 4,93
Liczba ocen: 30
Oceń ten wpis

Komentarze

  • Monika
    Niestety żyjemy w czasach gdzie ludzie myślą że więcej znaczą w portalach internetowych niż w realnym życiu. Jak to mówią, że jeśli nie istniejesz w sieci to tak jakby cię nie było, ale czy to nie jest nasza zguba. Jeśli chcemy znaczyć coś to po prostu weźmy w garść nasze życie i zacznijmy je kreować w taki sposób abyśmy to my czuli się sami dla siebie ważni. Nie róbmy tego na pokaz, dla innych i nie szukajmy w nich potwierdzenia naszego znaczenia.
  • Helena
    Genialny tekst
  • Ola
    Pełna zgoda! Media to potężne narzędzie, które można wykorzystać w sposób pożyteczny ale zmierzają w złym kierunku. Społeczeństwo głupieje, dzieci naśladują idiotyczne zachowania dorosłych, a lajki i pieniądze sypią się strumieniami dla zachowań patologicznych, to wielomilionowe wyświetlenia.

Partnerzy