Na pogrzeb przybyły m.in. delegacje teatrów, którymi Arkadiusz Klucznik kierował: Teatru Dzieci Zagłębia w Będzinie oraz Teatru im. Jana Christiana Andersena w Olsztynie. Była też dyrektor Teatru Rozrywki w Chorzowie Aleksandra Gajewska - na tej scenie Klucznik debiutował po studiach.
Nad grobem syna żegnał jego ojciec - Ryszard Klucznik. Przypomniał, że Arek (absolwent IV LO im. Bolesława Chrobrego) przez całe dzieciństwo i młodość mieszkał przy ul. Piekarskiej - bardzo blisko cmentarza, na którym spoczęły jego prochy. Opowiadał, że Arkadiusz Klucznik wykładał w szkołach teatralnych na całym świecie, m.in. w Finlandii, Gruzji, Turcji, Palestynie, Tajlandii. Teraz znów miał jechać do Tajlandii. Wcześniej mówił, że Arek od dziecka chodził z Mamą do Opery Śląskiej i wówczas zafascynował go świat teatru.
Ryszard Klucznik wspomniał, że prosił syna, aby na jego pogrzebie na urnę rozsypał ziemię z Cmentarza Orląt we Lwowie i żeby podczas opuszczania urny do trumny zabrzmiała pieśń niewolników z "Nabucco" Verdiego. - Nie przypuszczałem, że los będzie tak okrutny i to ja wysypię na trumnę Arka ziemię z Cmentarza Orląt ze Lwowa, w którym się urodziłem - mówił ojciec aktora. Potem zebrani usłyszeli "Va pensiero" z "Nabucco".
Komentarze