Zmarł Kucy

Nie żyje Kucy. Był wirtuozem harmonijki ustnej i artystą ulicznym. - Niektórzy grają po to, żeby być w telewizji, prasie, a on grał po prostu dlatego, że to kochał - tak wspomina go Józef Skrzek.

  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
Autor zdjęcia: FB

Naprawdę nazywał się Andrzej Kucelman. Muzyk, artysta nieprofesjonalny i absolutny outsider. Nie otrzymywał nagród, nie grał dużych koncertów, nie pojawiał się na "dętych" imprezach. A równocześnie w Bytomiu każdy go znał. Przynajmniej każdy, kto środowisko kulturalne miasta poznawał jeszcze na początku lat 90. XX wieku i to także od undergroundowej strony.

Wtedy kultowym miejscem był klub Ekslibris, mieszczący się w gmachu Miejskiej Biblioteki Publicznej. Tam Kucy przychodził na jam session, tam grał. - Poznałem go jeszcze w połowie lat 80. - wspomina Tomasz Boczkowski, jeden z dwójki założycieli i pierwszych szefów rockowego "Eksu". - Genialnie grał na harmonijce ustnej. Wiele zespołów chciało go ściągnąć do swego składu, ale on nie potrafił grać w zespole. Był absolutnym solistą.

Mimo to brał udział w nagraniach, m.in. z Januszem Żywcem i zespołem Ryczące Dwudziestki. - Pamiętam go z dawnych lat - wspomina Józef Skrzek, twórca legendarnego zespołu SBB. - To dla mnie postać bardzo fajna, autentyczna. Niektórzy grają po to, żeby być w telewizji, prasie, a on grał po prostu dlatego, że to kochał. 

Kucy pamiętany jest również przez wielu bytomian. - Jego grą był zachwycony Irek Dudek i zapraszał go do wspólnej gry. Ale Kucy wybrał inną drogę - dodaje Jacek Franiszyn. - Był dosłownie wszędzie i dlatego tylu z nas zapamiętało Kucego i jego cudowną osobowość - dodaje Izabela Kiser.

Grał w Ekslibrisie, potem w klubie Gotyk, ale jego sceną przez lata była także ulica.

Bo Kucego można było spotkać właśnie na ulicach: Bytomia, Katowic, Chorzowa, na katowickim dworcu PKP. Grał, albo zawsze mógł wyciągnąć z kieszeni harmonijkę i zagrać. W prywatnym życiu był tokarzem - ponoć świetnym. Jako muzyk uliczny, grający za to, co wpadnie "do kapelusza" działał w wielu miastach całej Polski. Ale prowadził życie półkloszarda, nigdy nie ustabilizowane, bo zmagał się w życiu z - tak do ujmijmy - nadużywaniem używek. Zmarł w wieku 56 lat.

Bytomski gitarzysta Bronek Lewandowski pożegnał Kusego na Facebooku takim wpisem: - Połączyła nas muzyka, oraz wieczorne alkoholowe trasy po mieście. Niesamowity talent i czucie muzyki. Strój harmonijki Mu nie przeszkadzał, umiał zagrać całe Bolero Ravela na raz. "Kucy", Andrzejku - do zobaczenia na innym jam session.

Ocena: 4,57
Liczba ocen: 21
Oceń ten wpis

Komentarze

  • Jacek "Szczurek" Myszka
    Uczył mnie pierwszych zagrywek na harmonijce, nocne sesje w krzakach jaśminu na tyłach biblioteki i muzeum...
    Czuł intuicyjnie dźwięk, strasznie wrażliwy na wszystko co go otaczało...
    Na zwykłej chińskiej harmoszce potrafił zagrać Tootsa ,,Bluessette". Żegnaj....
  • Tosiek
    Opowiedział mi kiedyś historię, jak szedł chodnikiem w Sosnowcu, 30 metrów przed nim sześciu kolesi kopie leżącego na chodniku gościa, Kucy do nich podchodzi i mówi dzień dobry, goście stają jak wryci a on wyciąga chusteczkę podnosi faceta z ziemi wyciera mu zakrwawioną twarz i mówi do mnie Tosiek wiesz jak mu wytarłem twarz to zmienił się wszechświat, oni wszyscy poszli. Taki był Andrzejek. Kucy odszedł i zmienił się wszechświat
  • orzeł
    ... wirtuoz harmonijki ustnej , również ! ,ale jak gwizdał, to ptakom głupio się robiło ? ...
    "(...) nadużywał używek (...) , ech ...
    mam jednak inne epitafium ;
    jak używał , to jego prywatna sprawa i jego uzywek... piękna i cudowna dusza , w pięknym i cudownym człowieku , jak wielu nas na Górnym Śląsku, nie spełnionych , nawet nie marzących, bo to luksus , na który przy tokarce nie można sobie pozwolić ...
    Do zobaczenia na jam sassion ,z najlepszymi ...
  • Dawid
    Gdzie i kiedy jest pogrzeb. Znajomi z kopalni. Bo nigdzie nie idzie znaleźć.

Partnerzy