Bytomianin Henryk Wieczorek jest prezesem Stowarzyszenia Pszczelarzy „Barć”. Od ponad siedmiu dekad zajmuje się pszczołami, osami i szerszeniami. Ich zwyczaje zna jak mało kto. Założył dziesiątki uli, wiele razy pomagał strażakom w likwidowaniu gniazd os i szerszeni. Poruszony tragicznym wydarzeniem w Suchej Górze przyszedł do naszej redakcji, by ostrzec przed nieodpowiednim podejściem do pożytecznych, ale także i bardzo niebezpiecznych owadów. – Pszczoły przeżywają teraz bardzo ważnym moment w swoim życiu. Są maksymalnie skupione na gromadzeniu zapasów pokarmowych przed zimą – wyjaśnia Wieczorek. – Co innego szerszenie i osy. One zapasów nie potrzebują, bo wszystkie w ciągu najbliższych dni zginą, lecz przygotowują się do przetrwania. Przeżyją jedynie zapłodnione matki, schowane w szczelinach murów, pod zagięciami papy czy w innych dobrych dla nich miejscach. Obudzą się na początku wiosny, dając początek nowemu życiu.
Wzmożona aktywność owadów sprawia, że są one o wiele bardziej podatne na zdenerwowanie i niebezpieczne, niż zazwyczaj. Jakąkolwiek ingerencję człowieka w ich ułożone życie odbierają jako śmiertelne zagrożenie, któremu trzeba się za wszelką cenę przeciwstawić. – Jeśli ktoś zauważył na swej posesji czy działce gniazdo os lub szerszeni, to absolutnie nie powinien samodzielnie próbować się go pozbyć, jeżeli nie ma wprawy w takim działaniu. Może to mieć bowiem fatalne następstwa, niektórzy ludzie są przecież uczuleni na ukąszenia owadów. Nawet jedno ukłucie może zakończyć się tragicznie – mówi Henryk Wieczorek. Jego zdaniem teraz, pod koniec sierpnia, najlepiej zostawić owady w spokoju. – Im zostało kilkanaście dni życia, same wkrótce wyginą. O usunięcie gniazda trzeba poprosić straż pożarną lub członków Stowarzyszenia „Barć’. Dyżurują oni w każdą środę w siedzibie organizacji pozarządowych przy bytomskim Rynku.
Pszczoły, osy i szerszenie mogą pojawić się także w naszym mieszkaniu. Wystarczy, że wpadną do środka przez otwarte okno. – Dla nich to jest stresująca sytuacja, one same chcą się wydostać. Naszym zadaniem jest więc umożliwienie im tego, chociażby poprzez przegonienie – stwierdza prezes „Barci”. – Ale w sytuacji zagrożenia nie może być sentymentu. Jeśli owad nam zagraża, to zabijmy go książką czy gazetą, unikając ukłucia. Absolutnie nie wolno zakrywać pszczół, os i szerszeni ręką, bo wówczas w akcie obrony na pewno nas zaatakują. Musimy być rozsądni i ostrożni.
Komentarze