Jak smakują kiszone arbuzy?

​Opowiadała o Ukrainie. Jak smakują kiszone arbuzy? Co to jest soroczka? Na te oraz inne pytania związane z Ukrainą odpowiadała w Bytomskim Centrum Kultury Katarzyna Łoza, autorka książki pod takim właśnie tytułem: „Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy”.

  • Wydanie: ZB_22_22
  • Data:
  • Autor: Edytor

Katarzyna Łoza kojarzona jest przede wszystkim ze Lwowem – jako przewodniczka od lat oprowadzająca turystów po tym mieście oraz blogerka, prowadząca popularny blog oraz profil „Lwów.info”. Jest również autorką przewodnika „Cmentarz Łyczakowski we Lwowie”. Łoza urodziła się w Warszawie, ale mieszka we Lwowie od prawie ćwierć wieku. Przyjechała do tego miasta jako studentka, a potem poznała tam swego męża, Ukraińca. Stąd jej sposób patrzenia na to miasto różni się od stosunku, jaki do Lwowa ma wielu przedstawicieli tzw. środowiska kresowego. Łoza posiada dużą wiedzą dotyczącą historii Lwowa i polskich pamiątek w tym mieście, jednak postrzega to miasto z nieco innej perspektywy. Jak sama mówiła na spotkaniu w Bytomiu: – Kiedy przyjechałam do Lwowa, trafiłam najpierw do środowiska ukraińskiego i najpierw poznałam ukraiński punkt widzenia. Polaków we Lwowie poznałam dopiero wtedy, gdy moje dzieci poszły do szkoły.

Kraj nieznany

Z takimi doświadczeniami Katarzyna Łoza może sporo opowiedzieć nie tylko o Lwowie, ale także o całej Ukrainie, którą poznała w czasie licznych podróży po tym kraju. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się właśnie jej książka pod tytułem „Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy”. Spotkanie z autorką, jakie odbyło się w Bytomskim Centrum Kultury w środę 1 czerwca poprowadziła dyrektor BCK Małgorzata Kamińska. – Podróżując na Ukrainę, Polak najczęściej przyjeżdża do Lwowa, albo wybiera się na wycieczkę na przykład szlakiem twierdz kresowych i Trylogii, czyli idzie ścieżką polską – mówiła autorka. – Ja miałam za zadanie napisać książkę o kraju, którego Polacy tak naprawdę nie znają, chociaż są jego sąsiadami.

Na początku kilka słów wyjaśnienia w sprawie tytułu książki. Soroczka to tradycyjna ukraińska koszula z ludowym haftem. Nazywana jest również wyszywanką i stała się w sferze odzieży swoistym znakiem rozpoznawczym tego narodu. Wyszywanki nie nosi się jak „archaicznego” stroju ludowego, można w niej chodzić także na co dzień, można zakładać do garnituru. Z kolei kiszone arbuzy (kawony) to jedna z potraw popularnych na południu Ukrainy, w okolicach Chersonia, który jest swoistym arbuzowym zagłębiem. Kisić można zarówno arbuzy razem z czerwonym słodkim miąższem, jak i same zielone skórki, które my w czasie jedzenia po prostu wyrzucamy. Ukraińcy kiszą zresztą wszystkie warzywa i ponoć nie mogą się nadziwić, że w Polsce nie ma… kiszonych pomidorów.

Bogactwo, korupcja i… cudze mieszkania

Autorka książki była pytana między inni o stereotypy, jakim ulegają Polacy postrzegając Ukrainę. Jednym z nich jest traktowanie Ukrainy jako kraju biednego. Owszem, problemem jest tam duże rozwarstwienie społeczne, istnieją sfery ubóstwa większe niż w Polsce, ale z drugiej strony to także kraj ludzi bardzo bogatych. – W Kijowie luksusowe towary i najdroższe wina stoją na półkach supermarketów, a kupujący najczęściej płacą za nie gotówką, wydając nawet kilkaset tysięcy hrywien – mówiła Łoza.

Niestety, nie jest stereotypem obraz Ukrainy jako państwa skorumpowanego. – Korupcja nie polega nawet na tym, że idzie się gdzieś z pieniędzmi i daje komuś łapówkę – mówiła autorka. – To jest po prostu drugi system, funkcjonujący równolegle w całym państwie. Sytuację dobrze obrazuje pewien dowcip. który przeczytałam niedawno: Czym się różni Unia Europejska od Ukrainy? W Unii Europejskiej wszystko jest, ale niczego nie można załatwić. W Ukrainie niczego nie ma, ale wszystko można załatwić.

Książka „Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy” przedstawia także różne współczesne, socjologiczne i społeczne aspekty życia w tym kraju. Jest więc rozdział o pokoleniu dzieci, które wychowały się bez matek, ponieważ kobiety wyjechały pracować za granicą (najczęściej we Włoszech). Warto też zwrócić uwagę na rozdział zatytułowany „Życie w cudzych mieszkaniach”. – Taki problem znany jest chyba także na Śląsku – mówiła Łoza. We Lwowie wysiedleni w 1945 roku Polacy zazwyczaj w swoich mieszkaniach zostawiali większość sprzętów domowych, także tych drobniejszych, a nawet rzeczy osobiste. Potem do opuszczonych mieszkań wprowadzali się nowi lokatorzy, często pochodzący ze wsi. – Czasami odziedziczyli po poprzednich właścicielach rzeczy, których przeznaczenia nawet nie znali – kontynuowała autorka. – Te przedmioty trwały, a jako że Związek Radziecki był krajem deficytu, najczęściej nic się nie wyrzucało. W efekcie, kiedy 4 lata temu kupiliśmy mieszkanie we Lwowie, nabyliśmy je razem z przedwojennymi meblami i drobiazgami.

Tajemnica barszczu

Bytomskich czytelników, zadających pytania, interesowała między inni sprawa barszczu ukraińskiego. Jaki jest przepis na tę poprawę? – Trudno mówić o konkretnych przepisach, bo w różnych regionach są różne dodatki – opowiadała Katarzyna Łoza. – Nad morzem mogą to być nawet ryby. Najogólniej można powiedzieć, że barszcz to zupa zakwaszana, zresztą często nie kwasem buraczanym, jak to się zwykło robić w Polsce. Ale w obecnym czasie nie zabrakło także pytań o sytuację na Ukrainie w czasie rosyjskiej agresji i o stosunek Ukraińców do Rosjan.

Swój pobyt w naszym mieście autorka podsumowała, zamieszczając na Facebooku kilka zdjęć z Bytomia (Rynek, ul. Chrobrego, plac Słowiański). Ten post opatrzyła następującym komentarzem: – Po spotkaniu jeden pan podszedł, żeby mi powiedzieć, że dzięki temu, co u mnie czyta, zaczął inaczej patrzeć na niektóre sprawy. Takie momenty są jak perły, dla których warto czasem przewalić tonę gówna. Szkoda, ze nie miałam czasu, żeby przyjrzeć się miastu, bo już na pierwszy rzut oka mi się spodobało. Wiem też, że Bytom słynie z wyjątkowo pięknych płytek na klatkach schodowych, ale pewnie ukrytych za domofonami. (m)

Ocena:
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy